Lider Budowlany: Czym jest dla Pani design? Zdecydowałam się zadać to pytanie jako pierwsze nie bez przyczyny. Słowo to na dobre zagościło w słowniku, ale klienci inwestorzy znają je bardziej w znaczeniu marketingowym. Chciałam zapytać czym jest design dla architekta wnętrz?
Joanna Fabicka: „Design”, to dla mnie słowo, którego osobiście nie lubię. Jest tyle polskich zamienników – wolę nasze „wzornictwo”(śmiech).
LB: „Wzornictwo” to słowo, które również jest bardziej jednoznaczne znaczeniowo. Dlaczego się nie przyjmuje?
JF: Trudno powiedzieć. Ten anglicyzm po prostu na stałe zagościł w naszym języku i zapewne dla każdego oznacza trochę coś innego. Dla mnie, to estetyka, stylistyka, koloryt i wzornictwo właśnie. Wychodzę z założenia, że każde z wnętrz powinno być inne – z prostej przyczyny – ludzie są różni, różne mają potrzeby w kwestii nie jedynie funkcji, ale również – a może przede wszystkim estetyki właśnie.
fot. Wytwórnia Joanna Fabicka
LB: Praca projektanta od kuchni. W wielu przygotowanych przez Panią projektach bazą są kontrasty. Jak to się robi, że zamiast chaosu wprowadzają one harmonię?
JF: Zabawne, bo nie przepadam za kontrastami. (śmiech). Wolę nazywać je „kolorowymi plamami”, determinantą. Po mojemu, we wnętrzu powinno być coś właśnie na jej kształt – cokolwiek WYKORZYSTAMY- czy będzie to ciekawa lampa, wzorzysty dywan czy kolorowy fotel. Cała reszta, to dobrze dobrana baza. Myślę, że z tego wynika wspomniana harmonia właśnie.
LB: Pani projekt nowoczesnego wnętrza w domu jednorodzinnym, który inspirowany jest lasem to co najmniej intrygujący pomysł. Czy łatwo jest namówić klientów na rezygnację z jasnych minimalistycznych wnętrz, na rzecz architektury, która stapia się z krajobrazem? Nieco tajemniczym, ale i nieco ponurym w swym klimacie.
fot. Wytwórnia Joanna Fabicka
JF: Jakoś tak mam szczęście do ludzi, dla których pracuję. Rozumieją, że najpiękniej jest, jak wnętrze „gra” z tym, co na zewnątrz. Nie przepadam za nawiązaniami wprost. Możemy przecież trochę lasu przemycić posiłkując się kolorami, tkaninami. Przywiodą one na myśl GŁADZIZNĘ mchu. W tej ulubionej mojej „leśnej” stylizacji, klienci mieli BOSKI pień – stolik kawowy – no i stał się wspomnianą determinantą. Tajemniczą, cudną, obłędną! Nie przenoszę nigdy historii DOSŁOWNIE. Lubię, jak konotacje są nieoczywiste, subtelne – a już na pewno nie ponure – dzikus ze mnie (śmiech).
LB: Jaki jest Pani ulubiony styl wnętrza? I co robi profesjonalista, aby nie przemycać go za często w tworzonych przez siebie projektach?
JF: Moim „NAJULUBIEŃSZYM” stylem w wnętrzu jest – jak sama go nazwałam – „kontrolowana obskura”. W moim rozumieniu, to połączenie szacownej starej, autentycznej ściany z eleganckim jedwabiem, ELEGANCKIM, naturalnym lnem albo pluszową, przyjemną tkaniną.
Niewielu klientów jest jego amatorem, nad czym UBOLEWAM (śmiech)Dla wielu jest za mocny. Po mojemu, nie jest to jednak industrialne ujęcie wnętrza, a bardziej nazwałabym je szykownym. Uwielbiam gustowne, szlachetne dodatki, których rolą jest podkreślenie „surowizny”, JEJ AUTENTYCZNOŚCI – w postaci WŁAŚNIE niektórych wykończeń. Ot taka swoistego rodzaju rebelia (śmiech).
fot. Wytwórnia Joanna Fabicka
LB: Jeśli o „surowiźnie” mowa… Od wielu lat w nowoczesnych wnętrzach i nie tylko zresztą króluje styl skandynawski. Czy jest szansa, że to się kiedyś zmieni? I jaki styl Pani zdaniem jest w stanie przejąć tę palmę pierwszeństwa?
JF: Byłam kiedyś w Rovaniemi w północnej Finlandii. Proszę mi wierzyć, to co u nas nazywane jest wspomnianym „stylem skandynawskim”, ma z nim naprawdę niewiele wspólnego, a szkoda. Wprawdzie dominuje w nim bezsprzecznie kamień, drewno i bazowy biały kolor, jednak „skandynawski” po polsku, to po prostu biało szare wnętrza z dodatkiem „koloru drewna”. Jednak najczęściej niestety z wykorzystaniem laminatów tudzież innych sztucznych komponentów. Po mojemu wszystko, co udaje coś, czym nie jest – przepraszam za kolokwializm – do bani. Co zaś do stylu, jaki mógłby być dominującym, to proponuję taki autentyczny. Czyli co komu w duszy gra, co lubi i w czym naprawdę dobrze się czuje, bez względu na to czy zajmuje mieszkanie czy przestronny dom.
fot. Wytwórnia Joanna Fabicka
LB: Zdarza się, że z różnych względów ktoś nie chce, albo nie może zaprojektować wymarzonego nowoczesnego wnętrza mieszkania/domu jednorodzinnego pod okiem profesjonalisty? Czy istnieje uniwersalny sposób na to, aby dobrze zaaranżować wnętrze? Jakie pułapki czekają na osobę, która podejmuje się takiej samodzielnej aranżacji?
JF: Pułapek może być kilka (śmiech). Najczęściej napotyka się je już na etapie WYBORU MEBLI – mam tu na myśli chociażby kwestia wymiarów dobieranych mebli. Zdarza się, że okazują się za duże lub wręcz odwrotnie – gubią się w większej przestrzeni. Często klienci nie mają również świadomości, jak wiele jest rozwiązań, które znacznie ułatwiają funkcjonowanie w dobrze zaprojektowanej przestrzeni. Inna rzecz to dobór materiałów. Nie należy ich wybierać tylko pod względem kolorystycznym, ale przede wszystkim użytkowym. Kolory oczywiście są niebagatelną historią. Często jednak wybieramy je na podstawie małej próbki. Należy pamiętać, że kolor, taki jaki nam się podoba na przedstawionym na wzorniku, w rzeczywistości, na większej powierzchni będzie ciemniejszy. Tkanina może mieć też inny odcień niż ten, który widzieliśmy w sklepie – kwestia światła w danym wnętrzu. Takich przykładów mnożyć by można bez liku. Wniosek? Współpraca z projektantką / projektantem wnętrz, to jedyny słuszny kierunek (śmiech).
fot. Wytwórnia Joanna Fabicka
LB: Doskonała puenta (śmiech). Dziękuję bardzo za poświęcony czas i ciekawą rozmowę.
JF: Mnie również SZALENIE miło było się spotkać.